Być może nie ma przypadków i sen o hinduskiej kobiecie, który nawiedził mnie na Islandii, miał znaczenie. Nie mniej jednak o podróży do Indii zadecydowała szybująca w powietrze moneta.
Nie mam złudzeń. Nie snuję wizji kolorowego świata przesiąkniętego zapachami orientalnych przypraw. Startuję z pozycji czerni i bieli, bo tylko tak Indie nie odrzucają, mimo wszechobecnego brudu, dławiących zapachów, przykrego widoku na ulicach.
Indie zaliczane są do państw Trzeciego Świata, czyli o powszechnej nędzy i głodzie. Szerzący się brak higieny pozwala uplasować je w czołówce „odkrywców” nowych szczepów bakterii, odpornych na najnowsze generacje antybiotyków. Dzielnice beznadziei rodzą analfabetyzm, prostytucję i bezrobocie. Kraj pęka w szwach z powodu przeludnienia. Bywa, że dzieciom nie nadaje się imion.
W tym kraju rozpocznę kolejny rok mojego życia.
Nieznajomą, która niebawem podzieli moje losy, spotkałam na kursie wspinaczki ściankowej. Jej spontaniczność zderza się z hukiem ze zdrowym rozsądkiem. Tysiąc myśli na minutę, irracjonalne pomysły, niebywała zdolność ładowania się w tarapaty. Tworzymy mieszankę zbyt różną, aby uniknąć kłopotów, lecz jednocześnie na tyle zgodną, aby nadal budzić w ludziach sympatię i życzliwość.
Jak napisała autorka przewodnika dla podróżujących po Azji kobiet - jadę sobie! Przestawiam wskazówki zegara o 4,5 godziny.
Moje loty:
Sb, 05 marca 13:00 Warszawa - 15:40 Helsinki, Finnair
Sb, 05 marca 20:05 Helsinki - 06:25 New Delhi, Finnair
Pn, 28 marca 10:20 New Delhi - 15:10 Helsinki, Finnair
Pn, 28 marca 17:20 Helsinki - 18:05 Warszawa, Finnair
Bilety zakupione z półrocznym wyprzedzeniem kosztowały 1750zł.
Loty wewnętrzne:
New Delhi - Varanasi, Kingfisher, 240zł
Kolkata - Chennai, Jet Airways, 300zł - cena w dniu wylotu
Cochi - Mumbay, Jet Airways, 425zł - cena w dniu wylotu
Mumbay - New Delhi, Jet Airways, 384zł - cena w dniu wylotu