Nie bylo tak zle! Dwie riksze, dwie taksowki, dwa pociagi, dwa autobusy, jeden samolot i jestesmy na poludniu kraju. Zastanawiam sie, ktory z moich znajomych chcialby przez to przechodzic podczas swojego urlopu :) Indie to kolejny kraj, o ktorym mysle, ze niewielu ludzi by polubilo. Podrozowanie po nim jest uciazliwe, trzeba przywyknac do przyklejajacego sie brudu, do wyciagnietych dloni proszacych o pieniadze, do bezsensownego tracenia czasu, gdy wszystko sie opoznia. Jednak jesli da sie im szanse i przestanie sie z nimi walczyc, mozna dostrzec kolory tego codziennego zycia. W szalenstwie tkwi metoda, podobno!
Asia stosuje sie do tej reguly. Dzis na przyklad kupila stol :) Nie jakistam stolik kawowy, ale 7,5 kilo drewna rozanego. Ciekawa jestem, jak stanie na nogi, gdy zaladujemy na nia te wszystkie ciezary. Ale podoba mi sie w niej to, ze wszystkiego musi sprobowac. Co chwile kupuje jakies niejadalne warzywo lub watpliwej jakosci slodycze. Probowalysmy dzis liscia polanego dziwnymi sosami i posypanego kolorowymi wiorkami, galaretki, egzotycznych owocow. Nasze zoladki przestawily sie juz na tutejsze jedzenie, wiec korzystamy z okazji. Lokalna kuchnia to zawsze najlepszy sposob, aby poznac smaki zagranicznych podrozy.