Z samego rana Przemek pozalatwial wszelkie sprawy logistyczne. Jego hiszpanski (raptem cztery semestry nauki) jest nieoceniony. Dla mnie zrozumienie prostych zdan nie stanowi problemu (podobienstwo do jezyka francuskiego), ale brakuje mi swobody w nawiazywaniu kontaktu.
Wyjezdzajac z kraju mialam obawy, ze za malo zebralismy informacji o podrozowaniu po Ameryce Poludniowej. Nie docenialam tego, czego udalo nam sie dowiedziec w ostatnim tygodniu przed wyjazdem, gdy dzwonilismy do chilijskich i argentynskich przewoznikow potwierdzac rozklad jazdy i cene. Wiedzielismy, ze autobus, ktory nas interesuje jezdzi tylko w dni nieparzyste, czyli jutro. Mielismy zatem caly dzien na pranie, sprzatanie i pozostale atrakcje. Ale nie po to tu przyjechalismy...
W regionie Santa Cruz znajduje sie slawny na caly swiat lodowiec Perito Moreno. Wybralismy sie tam po poludniu, placac za dojazd cene niewspolmierna do odleglosci (140 pesos arg. = 70 zl) i drugie tyle za bilet wstepu do parku. Okolica jest jednak tego warta, gdyz zarowno jezioro, co splywajacy do niego lodowiec, robia ogromne wrazenie.
Perito Moreno nie da sie opisac. Trzeba by wyobrazic sobie wielka bryle lodu, ktora w popoludniowym sloncu przyjmuje barwy bialo-niebieskie. Sprawia przy tym wrazenie miekkiej, jak chmura. Trzeba by uslyszec trzask, ktory wydobywa sie z jego glebi i huk odlamujacych sie i wpadajacych do jeziora kawalkow. Trzeba by poczuc chlod, ktory od niego bije...
Perito Moreno to jeden z niewielu lodowcow schodzacych wglab ladu. W ciagu zimy przyrasta go siedem centymetrow na dzien! Cyklicznie (niegdys co cztery lata, pozniej szesnascie) zatyka kanal, tworzac na jeziorze tame. Roznica wysokosci poziomu wody wynosi wtedy ponad trzydzesci metrow. W koncu tama zostaje przerwana, kanal sie udraznia i caly proces zaczyna sie od poczatku.
Na terenie parku wyznaczono kilka szlakow krajobrazowych z tarasami widokowymi na lodowiec. W ciagu pieciu godzin (zanim wroci autobus) mozna przejsc je wszystkie. Trudno wyobrazic sobie lepsze miejsce na spacer.
Wieczorem, zwabieni przyjemna muzyka wydobywajaca sie ze sklepu, wchodzimy do srodka i kupujemy plyte. W sklepie obok zaopatrujemy sie w argentynskie wino, ktore jest naprawde znakomite. Mimo narastajacego chlodu przyjemnie nam sie siedzi przed namiotem. Przygotowujemy torbe jedzenia na jutrzejsza podroz.