Droga do Santiago zajęła nam siedem godzin. W autobusie nie spaliśmy najlepiej, dlatego z rozczarowaniem przyjęliśmy wiadomość, że pokoje hotelowe można wynająć dopiero po godzinie piętnastej. Zrzuciliśmy plecaki w przechowalni Happy House w okolicach placu Los Heroes, skąd rano odchodzą autobusy na lotnisko (bilet 1300 pesos, 9zł). Pokoje w Santiago są drogie, ale ostatniego dnia wyprawy nie żałujemy sobie niczego (25000 pesos, 170 złotych / pokój dwuosobowy)!
Ruszamy w miasto. Kawa i muffin smakują rewelacyjnie w przydrożnej kawiarni. Siadamy na Plaza de Armas, gdzie Przemek (targany uczuciem litości) częstuje ciastem gołębia. Po chwili jest ich obok nas kilkanaście i tyle samo małych, ale sprytnych wróbli. Nie umiem powstrzymać śmiechu, gdy one stale nadlatują i zapełniają każdą wolną przestrzeń wokół nas.
Nie przepadam za zwiedzaniem miast, szczególnie tak dużych, jak Santiago. Nie wiem, czy można o nim powiedzieć, że jest ciekawe, ale z pewnością każdemu rzucą się w oczy pewne kontrasty. Chile jest najbardziej przedsiębiorczym państwem w Ameryce Południowej, dlatego dziwi fakt, że jego stolica przypomina typowe miasta w Indiach – zbite z blachy, z oszalałym tłumem sprzedającym na ulicy wszystko, z targiem rybnym, na którym człowiek ze sprawnym zmysłem powonienia dławi się każdym oddechem, z rzeką Mapocho przypominającą ścieki. Porównując Santiago z miastami Argentyny dostrzega się przepaść zarówno w sensie ekonomicznym, jak również w poziomie higieny i kultury osobistej. Z drugiej jednak strony, spacer tymi ulicami jest przyjemny. Domy ozdobione są ciekawymi graffiti, które dodają koloru szarej przestrzeni. W sercu miasta góruje San Cristobal – wzgórze, na które weszliśmy po południ, aby spojrzeć na panoramę miasta. Rodziny z dziećmi odwiedzają tutejsze zoo, sportowcy biegają w parku, wierni modlą się w kaplicy, ponad którą piecze sprawuje kilkumetrowy posąg Matki Boskiej. Przez większą część roku panuje tu wspaniała pogoda, która wygania ludzi na ulicę i gromadzi wokół ulicznych malarzy, muzyków i komików. Przyjemne miasto na jednodniowy spacer.