Geoblog.pl    majka    Podróże    Tanzania. Kryjowka albinosow.    Habari gani?
Zwiń mapę
2012
27
lut

Habari gani?

 
Tanzania
Tanzania, Nungwi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8968 km
 
Zbliżająca się wielkimi krokami pora deszczowa przyniosła ochłodzenie i opady. Pospiesznie zebraliśmy szpargały z łóżka i opuściliśmy hotel. Poczułam ulgę zatrzaskując za sobą drzwi taksówki. Już tylko trzy godziny dzieliły nas od Zanzibaru.
W porcie panował chaos. Taksówkarz zaprowadził nas do biura sprzedaży biletów i namówił na I klasę (40$). Nie było to konieczne, gdyż obie klasy są w bardzo wysokim standardzie, z klimatyzacją i wygodnymi fotelami. Na pokładzie tradycyjnie wyświetlano film przyrodniczy o dzikich zwierzętach.

Obudziliśmy się u wybrzeży Zanzibaru. Było szaro, nudno. Kamienne miasto (Stone Town) nie zachęcało nawet do spaceru. Grzebaliśmy się leniwie w porcie, rozczarowani deszczem i chłodem. Przemek zostawił w porcie buty – w porę się zorientowaliśmy. Zastanawialiśmy się, w jaki sposób najszybciej i najtaniej przedostać się na północ wyspy. Wszyscy turyści zostali już złowieni przez taksówkarzy, gdy wreszcie podszedł do nas ostatni nieszczęśliwiec z ofertą typu „last minute”. Zarzekaliśmy się, że nie pojedziemy taksówką, ale oferta była dwukrotnie niższa niż normalnie (20$), a my w nienajlepszych nastrojach.

Droga do Nungwi zajęła około dwóch godzin. Mieliśmy okazję przejeżdżać przez wioski tętniące prostym, ulicznym życiem. Nasz kierowca był wielokrotnie zatrzymywany przez patrole policji. Wyraźnie zirytowany wygrzebywał wtedy pozwolenie na opuszczenie miasta zawinięte w drobną sumę pieniędzy. Szybko jednak odrabiał straty, czerpiąc prowizję ze sprowadzenia turystów do zaprzyjaźnionego hotelu lub biura turystycznego. W taki właśnie sposób przepłaciliśmy za udział w nurkowaniu w okolicach wyspy Mnemba. Ostrzeżeni przez kierowcę o fałszywych sprzedawcach, pospiesznie zarezerwowaliśmy miejsca na statku w polecanym przez niego i rzekomo jedynym państwowym biurze turystycznym. Noclegi wykupiliśmy w Jumbo Brothers - cena po negocjacjach 30$. Pokoje proste, z dużym łożem i moskitierą. Śmieszył tylko fakt, że równocześnie z wniesieniem przez nas opłaty za pierwszą dobę, odcięto dopływ prądu i bieżącej wody. Na Zanzibarze jest to jednak codziennością, o czym byliśmy uprzedzeni.

Rozpakowując nasze rzeczy z przerażeniem stwierdziliśmy, że nie zabraliśmy z Polski kabla do ładowarki aparatu podwodnego. Przyjechaliśmy tu głownie nurkować, dlatego ta informacja nas (a mnie szczególnie) przygnębiła. Spacerując po plaży zaczepialiśmy przypadkowych ludzi z pytaniem, czy nie mogliby nam pomóc. Niestety, olympus nie stosuje uniwersalnych rozwiązań, nie jest też specjalnie popularny. Zrezygnowani siedliśmy w jednym z barów na plaży. Za plecami usłyszeliśmy znajomy język. Przeszło mi przez myśl, aby jeszcze raz spróbować, ale widząc brak entuzjazmu w oczach Przemka, poddałam się. Kilka dni później, gdy płynęliśmy razem ze spotkaną tu grupą Polaków na wyspę Mnemba, wyjęli z torby identyczny aparat jak nasz i cieszyli się nielimitowaną liczbą zdjęć podwodnego świata. Nasza bateria wystarczyła na zrobienie tylko jednego.

W każdej podróży mam taki moment, w którym coś mnie dotkliwie ukłuje w mostku. Strata, którą odczuwam, jest dla mnie jak zadra, która z trudem się goi mimo swoich niedużych rozmiarów. Na nowo uczę się sobie odpuszczać, prawidłowo selekcjonować sprawy istotne i te mniej, którym potrafię przypisać niewłaściwą rangę.

Wieczorem postanowiliśmy porzucić wisielcze nastroje i zjeść romantyczną kolację na plaży. Granat nieba i przyjemny wiatr od morza przywracał uśmiech na naszych twarzach. Stoliki ustawione na piasku, w którym zakopywaliśmy bose stopy, roiły się od wczasowiczów. Żywo dyskutujące postaci rozświetlał blask płonących świec. Zamówiliśmy talerz owoców morza, za którymi co prawda nie przepadamy, ale grzechem byłoby nie spróbowanie ich w takim miejscu Niebawem rozpoczął się koncert dzieci, które grały na bębnach, tańczyły i śpiewały w suahili piosenki witające gości na rajskiej wyspie Zanzibar.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2013-07-30 00:46
Och, Afryka, Afryka!
 
 
majka
Maja Czarnecka
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 142 wpisy142 157 komentarzy157 1148 zdjęć1148 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
13.09.2014 - 04.10.2014
 
 
09.02.2012 - 04.03.2012