Geoblog.pl    majka    Podróże    Korsyka. Boso, ale w ostrogach.    Jak nie drzwiami, to oknem.
Zwiń mapę
2014
16
wrz

Jak nie drzwiami, to oknem.

 
Francja
Francja, Saint-Florent
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1382 km
 
Kiedyś rozbawił mnie pomysł fińskiego rządu, żeby obdarować przyszłych rodziców nietypową wyprawką. Oprócz standardowych rzeczy, jak ubrania czy kosmetyki, dołączono kartonowe pudełko z materacem, które miało pełnić funkcję dziecięcego łóżeczka. Postanowiłam zaadoptować ten wynalazek i dostosować go do naszych potrzeb. Od kilku dni Hania zasypia w kartonie do przeprowadzek o wymiarach znacznie mniejszych (80x40x20) niż jej standardowe łóżko. Zamiast karimaty, pudełko stawiamy na piankowych puzzlach, które w ciągu dnia pełnią rolę zabawki. Wewnątrz układamy koc piknikowy, który posiada przyjemną warstwę polarową oraz termoizolację z folii aluminiowej. Używamy go również na plaży, na postojach oraz w sytuacjach, gdy temperament Hani wymaga uziemienia. Na koniec wkładamy bobasa w śpiwór dedykowany do wózka spacerowego, a w razie potrzeby przykrywamy dodatkowym kocem. Mało pojemny luk bagażowy zmusił nas do zabrania rzeczy, które będą spełniały więcej niż jedną funkcję. W ten sposób uniknęliśmy zakupu kosztownych materacy do spania ozdobionych postaciami z bajek Disneya, nie mówiąc już o radości, której dostarczyło nam własnoręczne przygotowanie łóżka.

Dzisiejszej nocy nie byłam w stanie zasnąć. Martwiłam się, czy Hania dobrze zniesie kolejna noc w namiocie. Niepotrzebnie, spała jak dziecko, a dodatkowo opanowała sztukę przewracania się na boki, co na pewno nie było proste. Przez resztę nocy moją uwagę rozpraszały spadające gwiazdy i szeleszczące liśćmi gryzonie.

Zwinięcie obozu zajęło nam sporo czasu, wobec czego najtrudniejszy odcinek (dalszy ciąg przeklętej drogi D81) pokonywaliśmy w pełnym słońcu. Widoki rekompensowały nieco poniesiony trud, gdyż trasa biegła ponad dolinami i winnicami, zza których prześwitywało morze. Jedynym nękającym nas zmartwieniem był topniejący zapas wody. Mijaliśmy wiele kranów i fontann ustawionych wzdłuż drogi, jednak z żadnej z nich nie udało nam złapać ani kropli. Rzeki są wyschnięte na wiór. Nie mając wielkiego wyboru postanowiliśmy odwiedzić kilka korsykańskich domów i o nią poprosić. W jednym z nich właściciel został wyrwany z fotela podczas sjesty. Nie miał jednak o to żalu i chętnie nam pomógł. Początkowo chciał odkręcić kran w ogrodzie, ale po chwili zniknął w ciemności domu i wrócił z dwoma butelkami zmrożonej wody mineralnej. Ociekające lodem wyglądały jak milion dolarów!

Po południu Hania złapała gumę. Przyczepka najechała na drut, którego obok pobitego szkła na pasie drogi rowerowej jest bardzo dużo. Tata przystąpił do naprawy karocy swojej królewny, a Mama klasnęła w dłonie i wypowiedziała zaklęcie „stoliczku nakryj się”. Hania zjadła mus z owoców leśnych i aronii. Po tym deserze obie byłyśmy fioletowe od pasa w górę.

Słońce schodziło coraz niżej, więc zaczęliśmy rozglądać się za noclegiem. Chcieliśmy przenocować blisko rzeki, aby moc się w niej wykąpać, jednak nie mogliśmy do niej dotrzeć. Jedna droga była zagrodzona, a druga zamknięta dla rowerów. Przekonaliśmy się o tym zbyt późno i musieliśmy skorzystać z pomocy w wydostaniu przyczepki na drogę zaoferowaną przez parę seniorów. Byli dla nas bardzo życzliwi i z entuzjazmem odebrali nasz sposób na spędzenie wakacji. Poradzili nam rozbić namiot na starej szutrowej drodze odbijającej w lewo za zaparkowanymi samochodami. Rekonesans w terenie potwierdził potencjał tego miejsca, mimo że nawierzchnia była kamienista i nierówna. Podczas debaty na ten temat usłyszeliśmy przebiegające w krzakach zwierzę. Lepiej być nie mogło: locha z gromadka małych dzikich prosiaków. Ich rozmiary nie wprawiły nas jednak w osłupienie, więc śmiało rozbiliśmy namiot. Od razu przystąpiliśmy do szykowania kąpieli dla małej. Podgrzaliśmy wodę i zapakowaliśmy brudaska do wiadra. Bardzo jej się w nim podobało, mogła chlapać do woli.

Gdy zapadł zmrok, zabezpieczyliśmy rowery blokadą i całą trójką poszliśmy nad rzekę. Ciemność zdawała się Hani nie przeszkadzać. Przemek zrzucił ubrania i zaczął kąpać się jako pierwszy. Do jego stóp podpłynęły ciekawskie fluorescencyjne rybki, które uciekały na widok światła latarki. Gdy nadeszła moja kolej, do naszych uszu dobiegły ludzkie głosy. Na moje nieszczęście, para Niemców postanowiła wybrać się na wieczorny spacer. Nie zamierzałam jednak zrezygnować z zasłużonej kąpieli. Sąsiedzi zza naszej zachodniej granicy będą mogli opowiadać o mnie anegdotki.

----------------
Na liczniku: 39 kilometrów.
Wymiana dętki: 1.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
pamar
pamar - 2014-12-11 09:07
Niby Europa,a czyta się jak jakąś egzotyczną podróż :)
 
tealover
tealover - 2014-12-28 18:30
Suepr ten pomysł z kartonem! :DD
 
 
majka
Maja Czarnecka
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 142 wpisy142 157 komentarzy157 1148 zdjęć1148 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
13.09.2014 - 04.10.2014
 
 
09.02.2012 - 04.03.2012