Geoblog.pl    majka    Podróże    Maroko. W stronę Marrakeszu    Niebo nad pustynią
Zwiń mapę
2009
02
paź

Niebo nad pustynią

 
Maroko
Maroko, Merzouga
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3892 km
 
Obudziło mnie słonce wpadające przez okno naszej glinianki. Noc była ciepła. Wyszłam na zewnątrz na krotki spacer. Wszystko mieniło się pastelowymi barwami. Dookoła były gliniane chaty i nic więcej.

Po śniadaniu przystąpiłam do negocjacji wyprawy na pustynie i cen noclegów. Trwało to z godzinę, bo Mustafa mieszał trzy języki na raz, a do tego nie potrafił liczyć. 400x13 wyszło mu grubo ponad 10 000 :) Ostatecznie zgodziliśmy się zapłacić po 300dh za trzygodzinna wyprawę na wielbłądach.

Kilka slow o Berberach. Wywodzą się z Senegalu i Mali. Ich historia na tych terenach związana jest z niewolnictwem. Oryginalni Berberowie są czarnoskórzy, a teraz mieszają się z Marokańczykami, którzy maja inny odcień i kształt twarzy. Są cztery odłamy tej kultury - z pustyni, z gór Atlas, z gór Rif i Tangeru. Wszystkie odłamy mówią po berbersku, ale te języki nie maja ze sobą nic wspólnego. Berberowie nieźle posługują się wieloma językami, ponieważ uczą się ich od turystów. Kogo nie zapytałam o polski, umiał tylko powiedzieć "dobry, dobry" :)

Mustafa zabrał nas na postój wielbłądów. Moj szedł jako pierwszy w karawanie i miał na imię Bob Marley. Miałam okazję porozmawiać z przewodnikiem, który uczył mnie rożnych slow po berbersku, opowiadał o zwyczajach (tutaj można pić alkohol! oczywiście zabawa nie dotyczy kobiet, którym nie można ani pic ani palić). Muha (tak się nazywał) zaproponował mi nawet prace. Miałabym zając się turystami :)

Pustynia wyglądała imponująco. Wydmy były pomarańczowe i zmieniały kolor w zależności od słońca. Czasem nic oprócz nich nie było widać. Niekiedy zdążały się oazy pełne palm i kwiatów. W jednej z takich oaz rozbita była wioska, do której zmierzaliśmy.

Trzeba przyznać, ze wielbłąd jest średniowygodnym środkiem transportu, a obtarcia po nim goja się kilka dni ;)

Dotarliśmy do oazy, gdzie czekała juz na nas altanka i Berber Whisky. Wdrapaliśmy się na najwyższą wydmę, która przerosła moje siły. Ostatnio niewiele jadłam, bo nie trafiałam najlepiej z obiadami, wiec wdrapując się na szczyt poczułam się słabo. Ale nie zmienia to faktu, ze wdrapałam się tam jako jedyna z dziewczyn :)

Wieczorem zasiedliśmy do kolacji, na która zażyczyliśmy sobie miejscowy specjał - kalilla. To warzywa z różnym rodzajem mięsa i jajkiem. Było bardzo dobre.

Na koniec największa niespodzianka. Mustafa zabrał nas na prawdziwy berberski koncert. Muzycy grali pieśni przeznaczone dla ludzi chorych na duszy do osiągania transu, a także o niewolnictwie i miłości. W końcu jeden z nich złapał nas za ręce i porwał do tańca. Bębny łatwo wprowadzały w trans, wiec tańczyliśmy do ostatnich sil.

Nie udało nam się dotrzeć na wesele, ponieważ nie można przeszkadzać rodzinie w posiłku, a niestety jedli cały czas. Dowiedziałam się, że państwo młodzi maja po 28 lat, a na weselu bawi się 300 gości. Przez trzy dni bezustannie się śpiewa i bawi. Mężczyźni idą spać na 2 godziny, a kobiety w tym czasie do garów, gotować posiłki na następny dzien.

Siedliśmy przed glinianka z Berberami, którzy opowiadali nam swoje kawały, ale zupełnie były dla nas nie zrozumiale. Nie przeszkadzało nam to śmiać się razem z nimi :)

Kawał Mustafy - przychodzi jeden Berber do jeziora. Patrzy w wodę, dotyka wody. Przychodzi drugi Berber do jeziora - patrzy w wodę, nie dotyka wody. Przychodzi trzeci Berber do jeziora - nie patrzy w wodę, nie dotyka wody. Koniec :)


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
ela
ela - 2009-10-07 22:20
Ten wielbłądzik jest słodki
 
ela
ela - 2009-10-07 22:23
Chociaż, wygląda trochę zgryźliwie..
 
Ola
Ola - 2009-10-09 09:27
pięknie, pięknie :) troszkę Ci pozazdrościłam!!
 
mateuzs
mateuzs - 2014-04-28 01:51
Jeżeli chodzi o pustynię to podstawową różnicą jest jej wygląd. Pustynia w Zagorze jest dosyć płaska i jej kolor jest wpadający w czerń. Co do Merzougi to mam nieco większe doświadczenie ponieważ podczas mojego 3 miesięcznego pobytu w Maroku (jeszcze tutaj jestem) odwiedziłem pustynie 3 razy. W sumie spędziłem tutaj ok. 2 tygodnie. Można śmiało powiedzieć że pustynia w Merzoudze jest piękna. Wysokie wydmy i złoty kolor piasku robią wrażenie. Polecam wyjście najwyższą wydmę na pustyni i obejrzenie zachodu słońca. Robi wrażenie. Ponadto i chyba najważniejsze, ludzie w Merzoudze , w sumie to oni byli głównym powodem moich powrotów tutaj. Przyjaźni i pomocni,ale trzeba mieć też odpowiednie nastawienie do nich,poświęcić trochę czasu , pogadać, co z tego że chcą ci coś sprzedać, z tego żyją, jak niczego nie kupisz to nic nie powiedzą. Jeżeli chodzi o noc na pustyni w to tutaj już trzeba trochę uważać bo można się naciąć i zamiast nocy kupić 2 godzinny spacer na wielbłądzie albo noc na pustyni gdzie drogę powrotną spędzasz w samochodzie etc. Za każdym razem zatrzymywałem się w jednym i tym samym miejscu ( http://merzougaonline.com ) u Mohameda i doszedłem do wniosku że czas spędzony z nim i w tym miejscu jest najlepszym doświadczeniem jakiem miałem podczas pobytu w Maroku, a jest ich wiele.

Co do podróżowania po Maroku, to jeżeli liczycie się z pieniędzmi (tak jak ja) to najtaniej jest podróżować autobusem (można autostopem, ale różnie bywa).
Jeżeli wybieracie się w 4-5 osób to jedyną właściwą opcją jest wynajęcie samochodu (może wyjść taniej niż podróżowanie autobusami). Co do samego przemieszczania się to tylko i wyłącznie w dzień bo stracicie wiele pięknych widoków. Osobiście polecam drogi: Fes-Merzouga, Marrakech-Warzazat, Fes-Marrakech.

Nie jestem typem człowieka który korzysta z biur podróży i po pobycie tutaj nigdy takiej wycieczki nie wykupie. Jeżeli potrzebujecie przewodnika lub chcecie wykupić wycieczkę po kraju to tylko bezpośrednio. Z tego co wiem to np. Mohamed -człowiek u którego się zatrzymałem organizuje takie wyprawy po Maroku (zresztą praktycznie każdy w Merzoudze się tym zajmuje). Prawda jest taka że jeżeli kupujecie wycieczkę w biurze podróży to takie biuro czy organizator wycieczki w Maroku i tak zleci to osobie która się tym zajmuje a różnica jest taka że zapłacicie więcej a Waszym organizatorem i przewodnikiem i tak będzie Mohamed :) Chodzi o to że ostatecznie traficie do osoby która przyjmuje zlecenia od biur podróży. Wyjątkiem jest sytuacja kiedy nie znacie angielskiego, francuskiego lub hiszpańskiego (tak tak , większość Marokańczyków zna te języki) i potrzebujecie przwodnika/tłumacza.

Podsumowując ,najlepiej skontaktować się bezpośrednio z konkretnym przewodnikiem i ustalić szczegóły "wycieczki". Jeżeli np. macie jakąś ofertę z biura podróży to wystarcz powiedzieć czego oczekujecie a oni podadzą wam cenę. W odróżnieniu od biura trzeba samemu kupić bilet lotniczy i to wszystko.

Kończę moje dobre rady bo mógłbym pisać w nieskończoność :)

Maroko jest niesamowitym krajem, z piękną naturą i wspaniałymi ludźmi (jasne że trzeba uważać żeby nie zostać okradzionym etc, ale w każdym kraju trzeba na to uważać i nie jest to wyjątek).
Pozytywne nastawienie , trochę ciekawości, chęci poznania ludzi a nie będziecie chcieli stąd wyjechać :)

kontacta www.merzougaonline.com
 
 
majka
Maja Czarnecka
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 142 wpisy142 157 komentarzy157 1148 zdjęć1148 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
13.09.2014 - 04.10.2014
 
 
09.02.2012 - 04.03.2012