Wydarzenia z tego dnia palÄ… mnie jak sÄ…czÄ…ca siÄ™ rana.
Taksowkarz zawiózł nas do kilku hoteli i osobiscie targował cenę w kazdym z nich. Byłyśmy badzo zmęczone, dlatego z trudem znosiłyśmy odsyłanie nas od drzwi do drzwi. W mieście brakowało wolnych miejsc ze względu na odbywające się w całym kraju święto Holly. Ostatecznie znalazłyśmy pokój, ale zmuszone byłyśmy przeczekać kilka godzin w recepcji, aż zostanie zwolniony i posprzątany. Usnęłyśmy skulone na krzesłach.
Festiwal Holly to powód, dla którego przebyłam tyle tysięcy kilometrów. Jestem zauroczona sposobem, w jaki Hindusi celebrują pierwsze dni wiosny. Z samego rana biegają po okolicznych domach i posypują mieszkańców kolorowym pyłem (dhuli) lub polewają zabarwioną wodą. Nastepnie zabawa przenosi się na ulicę i trwa do późnych godzin wieczornych. Unoszący się w powietrzu puder symbolizuje kolory wiosny i zamienia tę kraine w miejsce niezwykłe, zaczarowane. Miejsce w sam raz dla mnie.
Jednak, żeby nie było tak kolorowo, kobiety powinny być świadome, że znalezienie się w tłume mężczyzn w Indich nie jest dla nich bezpieczne. Święto Holly jest pretekstem dla Hindusów do masowego i bezkarnego molestowania kobiet. Napastnika nie sposob później odnaleźć wśrod setek osob, policja rozklada bezranie ręce.
Biorąc to pod uwagę, zdecydowałyśmy się na przyjazd do Shantiniketan (Bolpur) – małego miasteczka w Zachodnim Bengalu, w którym obchody święta Holly są poprzedzone wieloma koncertami i występami artystycznymi.
Po tym, co napisałam, z łatwością wyobrazicie sobie moją rozpacz, gdy recepcjonista zadał mi pytanie: Dlaczego nie przyjechałyście wczoraj? Była wspaniała zabawa, całe miasto się bawiło! Hindusi przełozyli obchody święta Holly o jeden dzień wcześniej...
Jadąc rikszą pozwoliłam sobie na chwilę słabości. Czułam spływające po moim policzku łzy, choć z drugiej strony śmieszyło mnie to, że Indie po raz kolejny mnie przechytrzyły. Odezwał się we mnie pewien rodzaj ciekawości i pokory.
Spacerowałyśmy z Asią po mieście probując pozbyć się negatywnych emocji. Pojawiłyśmy się na miejscowym targu skupionym w sasiedztwie dworca autobusowego, gdzie dziesiątki pojazdów próbowały obsłużyć setki pasażerów. Probowałyśmy podejrzanych napojów kupionych na ulicznych straganach. Byłyśmy w miejscowym kinie zapytać o długość trwania wieczornego seansu (prawie cztery godziny!). Ale tak naprawdę nie miłyśmy ochoty na nic i po kilku przebytych kilometrach zawróciłyśmy do hotelu.