Geoblog.pl    majka    Podróże    Korsyka. Boso, ale w ostrogach.    Polowanie
Zwiń mapę
2014
28
wrz

Polowanie

 
Francja
Francja, Saint-Florent
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1720 km
 
O godzinie szóstej czterdzieści pięć obudził nas silnik parkującego przy drodze samochodu. Wysiadł z niego mężczyzna. W ręku trzymał strzelbą. Pomyśleliśmy, że mamy kłopoty. Wczoraj zmrok zapadł tak niespodziewanie, że nie zdążyliśmy zauważyć podziurawionego od kul znaku drogowego ustawionego obok "naszej" posesji. Na wdechu obserwowaliśmy rozwój sytuacji. Szczęśliwie dla nas z samochodu wyskoczył pies myśliwski i razem z właścicielem zniknęli w gęstwinie makii.

Rozbudzeni porannym zajściem postanowiliśmy zwinąć obóz i ruszyć w drogę. Sprawnie poskładaliśmy rzeczy i przerzuciliśmy je ponad ogrodzeniem. Hania nie podzielała naszych ambitnych planów. Zagrzebana w puchowy śpiwór odsypiała poranną pobudkę opóźniając wyjazd o dobre kilkadziesiąt minut. W tym czasie wrócił wspomniany wcześniej samochód. Wysiadł z niego drugi mężczyzna, przeładował broń, spuścił psa myśliwskiego i skręcił w tę sama ścieżkę, co poprzedni.

O godzinie dziewiątej byliśmy gotowi do drogi. Tym samym pobiliśmy dotychczasowy rekord, a nagrodą za to miał być długi na kilkanaście kilometrów zjazd wzdłuż rzeki. Rzeczywiście, pierwsze dwadzieścia kilometrów pokonaliśmy w ciągu godziny, jednak dłonie skostniały nam z zimna. Czekaliśmy na pierwsze promienie słońca.

Im bliżej wschodniego wybrzeża, tym okolica stawała się coraz bardziej nudna i nieciekawa. Kierowcy mijali nas nieostrożnie i nerwowo. Zmęczeni ciągłym napięciem skręciliśmy w boczną ulicę, przejechaliśmy przez most i zaczęliśmy szukać miejsca na postój. Teren nad rzeką był ogrodzony, jak wszystko tutaj. Dojrzeliśmy małą szutrową uliczkę, na końcu której zapakowaliśmy rowery. Koc rozłożyliśmy na głazach nad strumieniem, gdzie ugotowaliśmy obiad i zjedliśmy owoce. Karmienie Hani to ostatnio udręka. Słoiczki, które taszczymy tyle kilometrów, wychodzą jej już uszami. W policzkach gromadzi ryż, za którym nie przepada, a którym naszpikowany jest każdy posiłek. Aby zjadła cokolwiek musimy ekscytować się każdym przejeżdżającym samochodem czy przebiegającym kotem.

Bastia na horyzoncie. Od samochodu dzieli nas zaledwie dwadzieścia kilometrów. Z piskiem opon skręcamy w lewo, zmieniając diametralnie nasze plany. Do klasztoru postanowiliśmy zajechać od północy, okrążając po drodze półwysep Cap Corse. Hania nie brała udziału w naradzie, dlatego początkowo jest obrażona. Trzymając się jednak zasady, że mleko jest dobre na wszystko, odzyskujemy jej sympatię.

Gdybyśmy przestudiowali dokładnie mapę zauważylibyśmy, że do miejscowości San Michele można dojechać na dwa sposoby: drogą z północy (D62), która biegnie zboczem góry stale na tym samym poziomie i nieznacznie dłuższą, ale górzystą drogą z południa (D82). Ponieważ jednak tego nie zrobiliśmy, zafundowaliśmy sobie kilkukilometrowy podjazd zmuszający mięśnie do solidnej pracy. Dalej roztoczył się widok na zieloną dolinę, rozsiane na zboczach winnice i małe miasteczka, zatokę w Saint-Florent i wpływający do niej olbrzymi jacht. Przemek powiedział, że przed nami rozpościera się jeden z najlepszych obrazów tego wyjazdu.

Zatoczyliśmy koło. Nocujemy dziś w miejscu, w którym zatrzymaliśmy się dwa tygodnie temu – w gaju oliwnym na cichej ścieżce obok pastwiska krów. Korzystając z obecności właściciela zapytałam, czy nie ma nic przeciwko, abyśmy rozbili się obok jego ogrodzenia. Oczywiście nie miał. Powiedział, że mijał nas samochodem na trasie. Dodał, że jeżeli potrzebujemy wody, to możemy śmiało skorzystać z wodopoju dla krów – jest zdatna do picia. Nie zastanawiając się długo napełniliśmy prysznic turystyczny i butelki. Hania była oczarowana stadem. Wskazywała na nie paluszkiem i dawała mi znak, że chciałaby podejść bliżej. Nasz mały odkrywca.

----------------
Na liczniku: 73 kilometry.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
pamar
pamar - 2014-12-11 14:39
Na zdjęciach jesteście tak roześmiane, że w góle nie widać zmęczenia
 
 
majka
Maja Czarnecka
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 142 wpisy142 157 komentarzy157 1148 zdjęć1148 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
13.09.2014 - 04.10.2014
 
 
09.02.2012 - 04.03.2012