Geoblog.pl    majka    Podróże    Korsyka. Boso, ale w ostrogach.    Zapach wina
Zwiń mapę
2014
29
wrz

Zapach wina

 
Francja
Francja, Nonza
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1731 km
 
Głód daje nam się we znaki. W weekend wszystkie sklepy były pozamykane, więc zostaliśmy bez pieczywa. Na szczęście nastał nowy tydzień, który zaczęliśmy od zakupów w supermarkecie. Kupiliśmy bagietki, ser żółty, nutellę, dżem figowy i owoce. Złapałam też butelkę wina, ale pech chciał, że nie rzuciła mi się w oczy plakietka „bezalkoholowe”.

Przez miejscowość Saint Florent przejechaliśmy równie szybko, co za pierwszym razem. Kilka kilometrów za miastem odkryliśmy zejście na plażę dostępne dla naszych rowerów i przyczepki. Plaża kamienista, odgrodzona od jezdni wysokim murem dającym nieco cienia. Rozłożyliśmy koc i zrobiliśmy sobie śniadanie. Pływaliśmy z Przemkiem na przemian, ale widoki pod wodą nas nie zachwyciły. Widziałam jedną ławice małych ryb i kilka większych sztuk. Znacznie przyjemniej było moczyć bobasowi nogi. Hania, jak każde dziecko, miała wielka frajdę z pluskania się w wodzie, podnoszenia i upuszczania kamieni, przeskakiwania przez fale.

Rozleniwione mięśnie niechętnie pokonywały nieduży podjazd, podczas którego przyszło im walczyć z silnym wiatrem. Droga biegła zieloną doliną, obsadzoną po brzegi winoroślami. W co drugim domu była możliwość degustacji i zakupu wina. Zapach winogron i fermentu unosił się na ulicy. Odurzeni tą wonią skręciliśmy na północ w drogę D80, którą w ciągu kilku najbliższych dni powinniśmy okrążyć półwysep Cap Corse. Zapowiadało się malowniczo. Trasa biegła w połowie wysokości zbocza, eksponując turkusowe morze, wapienne lub powulkaniczne klify, małe osady rozsiane tu i ówdzie. Urocze kamienne domy z niebieskimi okiennicami na długo zapadną mi w pamięci.

Mieliśmy ochotę przenocować na czarnej plaży w miejscowości Nonza. Nie byliśmy jednak pewni, czy zdołamy przedostać się na nią z przyczepką. Zadowoliliśmy się jej widokiem z miasta: niewielką ilością spacerujących po niej turystów i ułożonych na niej kamiennych napisów. Pokonując kolejne kilometry dostrzegliśmy piaszczystą ścieżkę biegnącą w górę zbocza, w sam środek gęstych krzewów makii. Widzieliśmy, że musimy tam rozbić namiot, ponieważ okazji ku temu nie było wiele (skalna ściana z jednej strony drogi, urwisko z drugiej). Nieco się nameczyliśmy, żeby wtaszczyć na górę rowery, ale widok był zachwycający – bezkresne morze, zieleń, wijąca się zboczem droga. W nocy księżyc rzucał złotą łunę na taflę morza. Niechętnie chowaliśmy się do namiotu.

----------------
Na liczniku: 28 kilometrów.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
majka
Maja Czarnecka
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 142 wpisy142 157 komentarzy157 1148 zdjęć1148 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
13.09.2014 - 04.10.2014
 
 
09.02.2012 - 04.03.2012