Geoblog.pl    majka    Podróże    Korsyka. Boso, ale w ostrogach.    Medal
Zwiń mapę
2014
03
paź

Medal

 
Francja
Francja, Santa-Maria-di-Lota
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1777 km
 
Zgodnie z planem, zatarliśmy wszelkie ślady biwakowania na dziko zanim pojawili się opiekunowie ogrodów i dwa autobusy przedszkolaków. Hania bacznie przyglądała się dzieciom i pokazywała na nie paluszkiem. Czasami podkreślała swoje zdziwienie szepcząc „ef”.

Po niezwykle ciężkich pięciu kilometrach jazdy po płaskim terenie i w przyjemnym słońcu, zdecydowaliśmy się na przerwę. Przemek poszedł się kąpać. Bawił się z falami jak w okresie dzieciństwa, gdy mieszkał w Libii i większość czasu spędzał nad wodą. Ja spacerowałam po plaży w poszukiwaniu muszli. Wschodnia strona wybrzeża zdecydowanie wyróżnia się łatwym dostępem linii brzegowej. Stwarza to nieograniczone możliwości ciekawych noclegów i przyjemnego spędzania wolnego czasu.

Kilometry topnieją, a wraz z nimi dystans do miejsca, w którym zostawiliśmy nasz samochód. Na ostatnich metrach przed ostatecznym zjazdem z głównej trasy skręciliśmy w przeciwnym kierunku, w wąską ścieżkę obok cmentarza prowadzącą do publicznej plaży. Rozłożyliśmy koc na głazach, o które uderzały wzburzone fale. Obawiałam się ich, ale skuszona widokiem glonów zapowiadających bogate życie podwodne i namawiana przez męża, założyłam maskę i płetwy. Niestety, woda była zmącona, widoczność zerowa. Dostrzegłam kilka dużych ryb, które szybko zniknęły w głębinach. Fale nieprzyjemnie kołysały mnie w górę i w dół, więc szybko zdecydowałam się wyjść na ląd.

Ostatni podjazd. Przemek straszy mnie dystansem wskazując na kościół wysoko w górach. Nie dowierzam, nie tak to zapamiętałam. Intuicja mnie nie myli. Docieramy na miejsce po kilkunastu minutach. Siostra Magdalena wita nas w oknie rozbawiona widokiem Hani, która przekracza próg klasztoru z bosą stopą opartą o poręcz przyczepki. Obok samochodu niezwłocznie przystąpiliśmy do ceremonii wręczenia medalu dla naszej małej rowerzystki. Różowa plakietka z dzikiem natychmiast zginęła w jej buzi, dlatego uległa konfiskacie do odwołania. Przepakowanie bagażu zajęło nam ponad dwie godziny, które córka spędziła na przemian śpiąc i rozrabiając. Zaczepiła nas pewna starsza Polka, która od wielu lat mieszka pod Paryżem i ma wnuczkę w tym samym wieku, co Hania. Trzykrotnie podkreśliła, że ostatnio odbył się jej chrzest, a nie doczekawszy się takiego samego zdania z mojej strony, zadaje pytanie bez ogródek. Nie kryje rozczarowania słysząc, że taka uroczystość u nas się nie odbyła. Nazywa Hanię małym poganinem. Uprzejmie życzę jej "szczęść Boże", a resztę zdania kończę już w duchu (bynajmniej nie świętym).

Początkowo mieliśmy zamiar pojechać samochodem na plażę Ostricioni. Byliśmy tam trzy tygodnie temu, ale nie udało nam się do niej dostać z powodu zbyt wąskiego przejazdu. Plany rozmyły się jednak w chwili, gdy nos Przemka zwęszył wygody czekające na nas pod dachem klasztoru. Zdecydowaliśmy się zostać, wziąć ciepły prysznic, wyszorować Hanię, która z braku gazu zapomniała już co to znaczy, spać w normalnym łóżku. Hania nie mogła się nadziwić widząc wysoko sufit, obrazy na ścianach - biegała w kółko i wskazywała na wszystko palcem. Lubię ten moment wyjazdu, gdy pełna wspomnień zasypiam w odrobinie luksusu, pozwalam sobie odpocząć.

----------------
Na liczniku: 24 kilometry.
Podczas całego wyjazdu: 818 kilometrów.
Na miejscu wydaliśmy: 400 euro.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2014-12-08 18:38
Medal dostała Hania ...lecz medal należy się Wam również!
Brawo za organizację i pomysł wyjazdu.
 
 
majka
Maja Czarnecka
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 142 wpisy142 157 komentarzy157 1148 zdjęć1148 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
13.09.2014 - 04.10.2014
 
 
09.02.2012 - 04.03.2012