Oglądając marokańską telewizję doszłam do wniosku, że lokalna społeczność żądna jest krwawych scen. Ponieważ ich religia surowo zabrania czynienia krzywdy drugiemu człowiekowi, nie widzą tego na co dzień. Stąd blok programowy jest dość szokujący. Pomiędzy bajkami dla dzieci puszczane są reklamy drastycznych, krwawych filmów – zapowiedzi na wieczór. Marokańczycy odwracają od nich głowę, ale zerkają jednym okiem z ciekawości i wykrzywiają twarz. Co ciekawe, żaden film, który widziałam, nie zawierał sceny erotycznej.
Rano pobiegłam na pocztę, odstałam swoje w kolejce i dowiedziałam się, że paczki przyjmowane są na zapleczu. Za trzy kilo ubrań usłyszałam 350dh, co pomogło mi podjąć decyzję o odpuszczeniu sobie wysyłki. Kupiłam duży worek reeboka, który miałam wypchać po brzegi jako mój bagaż podręczny.
Tradycyjnie już do Casablanki dotarliśmy lokalnymi autobusami za 30dh. Zostawiliśmy bagaże na dworcu i ruszyliśmy na podbój ikony tego miasta - meczetu Hassana II. Trzeba przyznać, że zbudowany jest z rozmachem. Pracę nad nim trwały 5 lat, do których zatrudniono blisko dziesięć tysięcy rzemieślników. Ukończono go 1993 roku. Król spełnił swoje marzenie o największym minarecie świata – ma 210 metrów. Podobno w nocy wysyłane są z niego wiązki lasera, wskazujące kierunek Mekki :)
W środku panuje intymna atmosfera. Przy zamkniętym dachu pomieszczenia są ciemne, nastrojowe, przez wysokie okna widać ocean. Dach waży 12 ton i rozsuwa się na boki w 3 sekundy. Widzieliśmy też ukryte ruchome schody, a podłogi podobno są ogrzewane. Wnętrze wykonane jest z marokańskich surowców, jak drewno cedrowe, marmur czy granit. Kolumny powstały z tajnej receptury, w której skład wchodzą między innymi jajka.
Na dole wierni obmywają swoje stopy przed modlitwą. Zbudowano tam także łaźnię, ale nikt nigdy z niej nie korzystał.
Dostać się i wrócić z meczetu nie jest łatwo, bo lokalni taksówkarze każą sobie słono płacić za usługi. Nam udało się dojechać na dworzec autobusowy za 30dh. Taksówkarz od razu nas polubił, bo wypytywaliśmy go o lokalny browar. Pokazał nam kawiarnię, w której kręcono film „Casablanca”.